Karnet do klubu fitness

Zwykły wpis

Dosyć już tego siedzenia przed kompem! Trzeba się poruszać. Mimo, że upał na zewnątrz niemiłosierny i przy takiej pogodzie odechciewa się nawet mrugać powiekami, wykupiłam sobie karnet do klubu fitness. Na pierwszych zajęciach byłam w zeszłym tygodniu i zdążyłam się już zdrowo namęczyć. Ale motywacja jeszcze nie opadała i pozytywne nastawienie do całej imprezy mnie nie opuściło. Bieżnia, rowerek, ćwiczenia na płaski brzuch, na kręgosłup na piłce i moje ostatnie odkrycie- joga, przy której napociłam się bardziej, niż przy wszystkich wymienionych wcześniej zajęciach razem wziętych. Co lepsze, na ćwiczeniach tych pojawiają się też panowie o posturze koszykarzy, którzy potrafią stojąc na wyprostowanych nogach, dotknąć głową kolan. Byłam pod wielkim wrażeniem.

 Najważniejsza jednak w tym wszystkim jest systematyka. Na razie nie załamuję się, że jestem 100 lat za koszykarzami, tylko staram się  złapać swoje tempo i dostosować do swoich możliwości. Nic na siłę. Dopiero co zaczynam po sporej przerwie, spowodowaną lenistwem, wymówkami, odkładaniem na jutro, które długo nie nadchodziło. Nastąpił przełom i ta zmiana mi się podoba. Dziś znów idę na piłki 🙂

Dodaj komentarz